niedziela, 28 września 2014

School life

Szkoła zaczęła się 3 września,  ale tyle się dzieje, że nie miałam kiedy napisać.  Moje przedmioty w szkole to Global II (historia świata), Algebra/Trygonometria II, French II, English IV, AP Psychology, US History i Student Union. Osobne dwie lekcje na lunch i study hall.
Każda przerwa trwa 5 minut i w tym czasie trzeba przemieścić się do swojej klasy i pójść fo szafki. Nikt nie używa tutaj zeszytów ani nawet podręczników, do każdego przedmiotu mamy osobny segregator, gdzie notatki robimy na kartkach papieru, a nauczyciele dają nam gotowe kserówki.
Szkoła tutaj zaczyna się o 7.34, a mój autobus przyjeżdża po mnie o 6.48. Codziennie mam zadanie domowe (nawet bardzooo dużo), ale za to quizy i testy są banalne. Wszędzie A, B, C, D. Z quizu, z mapy US miałam maximum punktów,  lepiej niż większość klasy, więc generalnie nie jest źle biorąc pod uwagę,  że wszystko jest po angielsku :)
Największe wydarzenie szkolne to oczywiście mecz futbolu. Praktycznie cała szkoła się zjawia,  ale także rodziny z małymi dziećmi.  Oczywiście cheerliderki i marching band:)
Moja okolica:
 Pierwszy mecz hockeya w moim życiu. Let's go Buffalo! Sabres!
 Happy pasta. Czego to Amerykanie nie wymyślą. Jadłam też melona o smaku limonki i 'masło' w sprayu o nazwie 'I cant belive it's not butter'.
Ja po courtyard dance gdyby ktoś zastanawiał się jak wyglądam :)