środa, 13 maja 2015

Florida #2

Tak, tak, wiem. Z Florydy wróciłam już prawie miesiąc temu, ale dopiero teraz zgrałam moje zdjęcia z aparatu. Enjoy!

Siesta Key Beach (Numer 1 w Stanach)
 Ja i moja host siostra tak po drodze... :)
 Typowe wejście na amerykanską plażę :)
Treasure Island
Oczywiście pocztówki dla rodziców i smoothie o smaku MANGO!
 Ciąg dalszy Siesta Key (tak, moje zdjęcia są trochę wymieszane)
Kilka dni po powrocie poszłam z Claudią i Kasperem do parku. Przestrzeń była o wiele większa od parków w Polsce, można było grać w tenisa i koszykówkę (i wiele więcej). Przejście całego parku zajęłoby wieczność :)
Tydzień temu zrobiło się gorąco (ponad 30 stopni), ale wczoraj znowu zrobiło się zimno. Pogoda w Buffalo jest niezwykle zmienna haha :)

czwartek, 7 maja 2015

2 months left + talk from the heart

Cześć wszystkim!
Miałam zamiar dodać nowy post kilka dni po poprzednim, ale jakoś mi nie wyszło. Ostatnio złapałam mega lenia, praktycznie na wszystko. Sama nie wiem czemu. Powoli dociera do mnie, że czas wyjazdu/ powrotu się zbliża. Chciałabym powiedzieć 'do domu', ale szczerze to czuję się trochę jakbym miała teraz dwa domy. Zawsze myślałam, że pożegnanie się z biologiczną rodziną (tak, musiałam tak napisać, bo czuję, że moja host rodzina, jest tak jakby moją drugą rodziną) będzie jedynym trudnym pożegnaniem jakie mnie czeka, ale wyjeżdżając z Polski wiedziałam, że za rok wrócę i zobaczą całą moją rodzinę i wszystkich moich przyjaciół. Wyjeżdżając stąd wiem, że wielu ludzi już nigdy nie zobaczę. Mam nadzieję odwiedzić moją host rodzinę za kilka lat, ale nie wiem jak nasz kontakt po wymianie będzie wyglądał, więc ciężko mi snuć jakiekolwiek plany.

Równie ciężkie pewnie będzie moje pożegnanie z innymi wymieńcami. Moja najlepsza przyjaciółka (Claudia z Włoch) mieszka w Mediolanie, więc mam nadzieję odwiedzić ją w przyszłe wakacje. Mimo wszystko przywykłam do widywania jej codziennie w szkole, oprócz tego często spotykałyśmy się w weekendy i czasami mam wrażenie, że ona rozumie mnie najlepiej ze wszystkich ludzi jakich znam. Niektórzy moi znajomi w Polsce nie do końca rozumieją czemu zdecydowałam się na wymiane i na pewno nie zrozumieją jak to jest być z powrotem w domu. Claudia przeszła przez dokładnie to samo co ja, więc dokładnie rozumie jak to jest i zawsze będzie moim wsparciem.

Denni (wymieniec z Niemiec) mieszka tylko dwie godziny drogi ode mnie, więc mam nadzieję, że uda nam się pozostać w kontakcie. Jest jedyną osobą z mojej wymiany, z którą mogę widywać się naprawdę na bieżąco, więc zależy mi na dobrych relacjach.
PS Idziemy razem na prom, więc zapewne zobaczycie całą masę jego zdjęć.

Nie mam bladego pojęcia jak moje relacje z Kasperem (Finlandia) i Ronaldem (Kostaryka) się potoczą. Kasper mieszka w Europe, po drugiej stronie morza, więc nie jest tak źle. Od listopada spotyka się z Claudią i od tego czasu nasz kontakt troszeczkę osłabł (zawsze gdy go widzę to jest z Claudią, więc nasze lovebirds są najbardziej zainteresowane sobą najbardziej). Życze im jak najlepiej, ale ciężko będzie utrzymać im związek na odległość. Jeśli pozostaną przyjaciółmi to może uda nam się zrobić takie małe 'reunion' i się spotkać. Jeśli nie to ciężko będzie mi utrzymywać z nim kontakt, ze względu na Claudię.
Ronald pochodzi z Kostaryki, więc są bardzo małe szanse, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Od kilku miesięcy umawia się z amerykańską dziewczyną, więc widujemy się znacznie mniej niż poprzednio.

Jeszcze całe dwa miesiące do mojego wyjazdu, ale wszyscy zadają mi cały czas jedno pytanie "when do u come back home?", więc data 29 czerwca wydaje się bardzo bliska. Kilka dni temu Claudia zaczęła płakać na korytarzu (odbyło się jej ostatnie spotkanie z organizacją, więc poczuła, że to już koniec) i gdy ją zobaczyłam, to łzy też mi się potoczyły po policzku. Jestem jedną wielką mieszanką emocji. Tęsknię za moją rodziną i chcę ich wszystkim zobaczyć i wyściskać (w szczególności mojego małego braciszka), ale z drugiej strony zbudowałam tutaj sobie nowe życie, do którego już nigdy więcej nie wrócę.

Przeczytałam gdzieś kiedyś, że gdy się wyjeżdża na wymiane, część serca zostaje w twoim kraju goszczącym, więc nigdy już nie czujesz się zupełnie kompletny. To cena jaką płacisz za kochanie dwóch rodzin...

wtorek, 21 kwietnia 2015

Florida #1

Razem z moją host siostrą i jej dwoma najlepszymi przyjaciółkami pojechałam na tydzień, na Florydę. Zatrzymałyśmy się u cioci jednej z dziewczyn, więc cały czas miałyśmy co robić.
Na szczęście nasz lot był bezpośrednio z Buffalo do Tampy, więc uniknęłyśmy przesiadek. Lot trwał około 2 i pół godziny, więc nic w porównaniu do mojej podróży tutaj.
Gdy wyjeżdżałyśmy z Buffalo jescze było trochę śniegu na ziemii i generalnie zimno, a na Florydzie około 30 stopni (80 F), więc miła odmiana :)

I went for a week with my host sister and two of her best friends on Florida. We stayed with aunt of one of the girls, so we haven't been bored at all.
Lucky our flight was directly from Buffalo to Tampa, so our trip wasn't stressful at all. Our flight took us about two hours and a half, so it was nothing comparing to my flight to US.
When we left Buffalo there was still snow outside, so it was nice to stay in Florida (about 30 C/ 80 F).

Pierwszy dzień na plaży/First day on the beach...
Jeden z synów cioci Jenn grał w baseball. W mojej szkole ten sport nie jest popularny, a tu bardzo!/
One of the aunt Jenn's sons playes baseball. In my school this sport is not popular at all, but here it's pretty big
FAST food ISN'T good.
GOOD food ISN'T fast.
McDonalds 4 blacks South 
(zauważone na ścianie jednej z restauracji/spooted on the wall in the one of the restaurants)
 Treasure Island
 
Czego to nie znajdziesz w sklepie z pamiątkami...
There is nothing you cannot find in the gift store...
Na basenie/ On the swimming pool 
#streetart
I dowód na to, że naprawdę tam byłam
And proof that I really have been there
Po raz pierwszy zapytali się mnie w Starbucks o moje imię
They've asked me for the first time for my name in Starbucks
I na koniec wegańskie chili, które ugotowałam po powrocie
And at the end the vegan chili I cooked after I got back

czwartek, 9 kwietnia 2015

Easter & Dyngus Day

W Polsce w wielkanocny poranek zając przynosi koszyk z prezentami koło łóżka, w USA trzeba go sobie znaleźć :) Zazwczaj ludzie w moim wieku nie muszą go szukać, ale jako że ja nigdy tego nie robiłam, więc poprosiłam hostów, żeby mój schowali. Szło mi tragicznie, w życiu bym  go nie znalazła bez miliona wskazówek od moich hostów.
Nikt się tutaj nie spotyka na śniadanie (o 9 rano byliśmy w kościele tak jak w każdą niedzielę). Po 14.00 zaczęli schodzić się goście, zjedliśmy kolacje i to w sumie tyle :)
Mam wrażenie, że w Polsce świętuje się cały dzień, a tutaj w sumie tylko wieczorem.

In Poland, on Easter morning bunny brings the basket with presents right next to your bed. In the US you have to find it by your own. Usually people my age don't have to look for it anymore, but since I've never done this before, I asked my host parents to hide it for me. I was awful with searching it, without my host parents help I would never find it.
We ate normal breakfast, we want to church for 9 am like every Sunday. After 2 pm guests started coming, we had a dinner together and that's all :)
In Poland celebration takes all day, here just basically dinner time.
 Wielkanoc w Buffalo/ Easter in Buffalo
Dzień przed Wielkanocą poszliśmy do polskiego marketu, w którym było pełno ludzi! Ożywa on tylko w czasie Wielkanocy, ale i tak miło było popatrzeć na polskie rzeczy na każdym rogu.
Szóstego kwietna odbyła się ogromna parada z okazji Dyngusa! Dzięki moim znajomośćią udało mi się w niej uczestniczyć! Wszyscy ludzie byli poprzebierani w polskie koszulki i ogólnie było bardzo polsko!
On April 6th I participated in huge parade for Dyngus Day! It's kinda a polish version for St. Patrick Day. Everyone were dressed in polish shirts etc! It was so nice to watch!
I krótkie video:
Jutro o 6 rano lecę na Florydę, jejjjj! Tomorrow morning I'm going on Florida! Can't wait!